Szkoda, że nazwa „chujowa pani domu” jest już zajęta, bo po moich ostanich kuchennych wyczynach myślę,że zasłużyłam na to miano. Wieczór zapowiadał się zupełnie niepozornie….i na tym skończmy, bo myślę, że jeśli miałabym opisywać moje upadki na tężejącej galaretce, która wyciekała z mało szczelnej tortownicy, musiałabym szukać już wydawcy, żeby napisać o tym książkę. Nieważne. Pomińmy aspekt wypadkowy !
Ważne, że sam sernik wyszedł obłędnie-oprócz tego, że galaretę zbierałam ze stołu, bo sklepy nie przewidują, że o północy ktoś przyjdzie po malinową galaretkę…
CAŁE ŻYCIE SIĘ UCZYMY
Sernik naprawdę bardzo, bardzo polecam- szczególnie kiedy płomienie słońca nachalnie świecą nam w oczy, a gorące powietrze dmucha nam w twarz ! Ale proszę, zanim go zrobicie przeczytajcie kilka wskazówek:
1/ ŚMIETANA ubije się w ogromny upał-ale wtedy kiedy wstawimy metalową miskę (końcówki do miksera też można) do zamrażarki na kilka minut, aż pojawi się na niej szron. Sama śmietana też musi być bardzo schłodzona- również możemy włożyć ją na chwilę do zamrażalnika, choć wystarczy jeśli będzie stała cały czas w lodówce! ALE MISA to podstawa !
2/ JAK UNIKNĄĆ ZŁAMANA NÓG NA GALARECIE?
Są i na to sposoby ! Pierwszy to taki, aby na początku sprawdzić szczelność swojej tortownicy- wlewając wodę do środka 🙂
Drugi to taki,że formę wkładamy do zamrażarki, później jej brzegi polewamy tężejącą galaretą- powinna się od razu ściąć i dopiero po tym nakładamy owoce i polewamy resztą galaretki.
Można także tortownicę wyłożyć przezroczystą folią spożywczą i w takiej „ochronie” przygotować całe ciasto 🙂
Ostatecznie, jeśli nie macie tortownicy, możecie zrobić w większej brytfannie- użyjcie tylko wtedy folii pod spód !
3/ Halo. to tylko ciasto ! Ja zbierałam galaretę z blatu, a rodzina nie mogła się nachwalić – sorry, jeśli to czytacie. To wina blaszki, a nie moja!
4/ Róbcie, a nie pożałujecie !
A skąd ten przepis ? Z niezastąpionych Moich Wypieków
Ciastka rozkruszamy za pomocą malaksera lub tłuczka do mięsa (muszą być drobne okruszki). Łączymy z masłem.
Tortownicę lub inną formę wykładamy folią lub papierem od pieczenia. Przekładamy masę i rozprowadzamy. „Ubijamy łyżką”, aby spód był równy. Wkładamy do lodówki.
Sery z cukrem i ziarenkami z laski wanilii miksujemy dokładnie. Żelatynę zalewamy zimną wodą i odstawiamy do napęczenienia (ok.10min). Przekładamy do małego garnuszka i podgrzewamy (nie możemy doprowadzać do wrzenia), aż się rozpuści. Do jeszcze lekko ciepłej żelatyny dodajemy łyżkę masy serowej i dokładnie rozprowadzamy. Następnie dodajemy ponownie 2 łyżki i znowu mieszamy, aby nie było grudek. Tak zaprawioną żelatynę dodajemy do masy i szybko miksujemy. Śmietanę ubijamy do sztywności (można z odrobiną cukru pudru) i partiami dodajemy do masy.
Przekładamy na spód i odstawiamy do lodówki do czasu stężenia.
Przygotowujemy galaretki ( w połowie podanej wody) i odstawiamy do schłodzenia. Kiedy galaretka zacznie już tężeć- przestanie być taka płynna, polewamy nią brzegi formy ze spodem (którą wcześniej dobrze włożyć na chwilę do zamrażarnika) i układamy na wierzch maliny. Wylewamy niewielką część galaretki i chłodzimy. Po jakimś czasie (zależy ile go macie,ale galaretka musi być nadal tężejąca 🙂 ) powoli wlewamy resztę galaretki.
Odstawiamy do lodówki na kilka dobrych godzin, a najlepiej na całą noc. Najlepszy jest na drugi dzień- jak to z sernikami bywa 😀
Super uwagi ,super przepis i super zdjęcie
Wygląda tak pysznie :>
<3 dzięki !