Myśląc o truskawkach, zauważam słońce. Czując ich zapach, widzę świat przez różowe okulary. Wgryzając się powoli w ich słodycz, cofam się i znów jestem dzieckiem. Zanurzam je w bitej śmietanie i macham nogami próbując dosięgnąć ziemi. Dziś nie chcę jej dosięgać. Wolę unosić się nad i jeść tą dziecięcą rozkosz.
Ciastka dokładnie kruszymy (np. ugniatając w ręku i ubijając przez ściereczkę lub miksując). Batony kroimy na małe kawałki i dodajemy do reszty. Wlewamy roztopione masło i wszystko miksujemy, aż uzyskamy zbitą masę. Dno tortownicy (o średnicy ok.20-25 cm) wykładamy papierem i wypuszczamy go poza obręcz. Nakładamy masę i ubijamy ręką. Wstawiamy do lodówki.
W tym czasie wrzucamy do rondelka owoce, cukier oraz sok z cytryny. Czekamy aż truskawki będą miękkie ( gotujemy na małym ogniu). Żelatynę rozpuszczamy w 1/4 szklanki wrzącej wody i dokładnie mieszamy. Mus miksujemy na puree i doprowadzamy do wrzenia. Zdejmujemy z ognia i dodajemy rozpuszczoną żelatynę. Odstawiamy do wystygnięcia.
Śmietanę ubijamy na sztywno (z dodatkiem cukru pudru) i dodajemy ją do całkowicie schłodzonego sosu truskawkowego. Delikatnie mieszamy, aż uzyskamy jednolitą masę.
Wlewamy ją na twixowy spód i wstawiamy do lodówki, żeby stężała (na kilka godzin lub całą noc).
Dekorujemy tuż przed podaniem.