Pys
Pys
Jesienna aura otoczyła nas chłodnym i smutnym płaszczem. Codzienny deszcz budzi nas rano, a wieczorem układa do snu. Zmusza do zakładania kaloszy i noszenia ciężkich parasoli na wszelki wypadek. Przestał cieszyć już nawet bordowy dywan z liści. I tak melancholijnie spoglądając na stosy książek kucharskich znalazłam katalog z egzotycznymi wakacjami wśród dzikich palm. Jakże kolorowy to był katalog. Pełen zieleni i żółci zupelnie nie podobnej do tej naszej jesiennej. Soczystej, zupełnie jak mango kupione kilka dni temu pod moim domem. Biszkopty i kawa były obok, więc w kilka minut zrobiłam najlepszy, najbardziej letni deser tej jesieni. Tiramisu z mango wjeżdża na stół.
PS
Wybór mascarpone do tego przepisu jest niezmiernie ważny. Wybierajcie tylko najlepsze (jak mascarpone Galbani) i nie miksujcie go na dużych obrotach. Najlepiej dodawajcie go stopniowo i mieszajcie za pomocą łopatki. A… i jeszcze coś. W oryginalnym przepisie na włoskie Tiramisu nie ma śmietany, ja jednak lubię ten delikatny dodatek, ale możecie go pominąć i dodać sam ser.*
Z mango należy okroić miąższ wokół pestki. Na wyciętych kawałkach, za pomocą noża, robimy kratkę. Owoc wywijamy na zewnątrz i wycinamy powstałe kawałki mango.
Żółtka miksujemy z cukrem. Stopniowo dodajemy mascarpone i (w oddzielnej misce ubitą) śmietanę *. Delikatnie mieszamy za pomocą łopatki. Oddzielnie ubijamy na sztywno białka i dodajemy do masy jajecznej. Dodajemy alkohol, jeśli chcemy*. Mieszamy. Próbujemy do smaku, czy czegoś nie dodać (cukru lub akoholu).
Biszkopty maczamy w kawie obustronnie i wkładamy na dno naczyń, w których będziemy podawać deser. Na górę nakładamy po dużej łyżce musu, pokrojone mango i ponownie mus. Posypujemy kakao. Wkładamy o lodówki na min. trzy godziny, a najlepiej na noc.