Palimy poliki w słońcu w górach i odpoczywamy. Chwilowo nie gotujemy, ale za to mamy czas na czytanie, na kolorowe sny, na leżenie w trawie, na czytanie zeszłorocznych gazet i na granie w piłkę. Zbieramy siły i wspominamy zupę curry, którą zrobiliśmy razem przed wyjazdem. Bunio miał za zadanie wsypać wszystkie warzywa do garnka,dolać mleczko kokosowe i podsypać ciecierzycą. Odmierzał, mieszał i cieszył się.. bo ten dzień i to robienie obiadu należało całkowicie do nas. A na koniec wspólnie przygotowaliśmy sesję foto. On ustawiał i przestawiał swoje dodatki, a w między czasie wyjadał zupę ogromną łyżką.
I nie będzie przesadą jak napiszę, że to dzięki tej książce uświadomiłam sobie znaczenie tych chwil. Chwil w kuchni z mamą, czy babcią i trzepanie śmietany na wielkim parapecie. Z weekendów spędzonych u dziadków najlepiej zapamiętałam mieszanie i wyjadanie surowego ciasta z miski i zapach gorącej szarlotki prosto z pieca. Odmierzając składniki uczyłam się matematyki, czytając przepis uczyłam się polskiego, a dekorując uczyłam się plastyki i techniki. Czysta przyjemność i sama nauka. W książce Lidla znajdziecie wiele przepisów na produkty bez mleka,czy bez glutenu. Przy każdym przepisie jest podany stopień trudności, ilość porcji, czy czas przygotowywania przepisów. Zdjęcia są pełne kolorów, więc książka ta zaraża optymizmem od początku do konca.
Bukowina Tatrzańska
Marchewkę wraz z cebulą obieramy i kroimy w kosteczkę. Czosnek z imbirem drobno siekamy. Seler myjemy i łamiemy na pół, aby ściągnąć z niego włókna. Kroimy w plasterki ok.2centymetrowe. W dużym garnku rozgrzewamy olej. Dodajemy przygotowane warzywa i przez 10minut szklimy je. Od czasu do czasu mieszamy. Po tym czasie wlewamy gorący bulion i podgrzane mleczko.Doprawiamy solą,pieprze i sosem sojowym. Dodajemy pastę curry. Gotujemy ok.10minut do miękkości warzyw. Dodajemy cieciorkę,sok z limonki, pomidorki, natkę pietruszki i jeszcze doprawiamy do smaku.