Nie jestem wege freakiem…muszę przyznać to szczerze. Zadziwia mnie jednak coraz bardziej jak wiele składników możemy odkrywać na nowo i zastępować to co (wydawać by się mogło) niezastąpione. Moja mama mówi, że niekiedy musi zamknąć się furtka, by otworzyła się brama…i chyba podobnie jest z wegetarianami. Otwierają oni umysły na nowe smaki, szukają, próbują i nagle okazuje się, że do zrobienia brownie potrzebna nam będzie… fasola (ten kto to odkrył musiał być niezłym freakiem), jajka w wypiekach można zastąpić siemieniem lnianym , daktyle w połączeniu z masłem orzechowym do złudzenia przypominają karmel (i to zdecydowanie zdrowszy), a w dodatku żeby zrobić mleko nie trzeba szukać krowy na polu, bo wystarczy nam soja, ryż, migdały czy kokos i woda.
Tak więc Dzięki Bogu za wegetarian i ich cudowne, niekiedy bardzo szalone, pomysły ! Nie trzeba być na diecie wege, żeby móc się cieszyć wege przepisami (niestety na odwrót jest gorzej). Dziś koniecznie do spróbowania zostawiam Wam chrupiące ciasteczka kokosowo-owsiane. To mój ulubiony przepis na małe co nieco, pomimo że nie ma w sobie ani jajek, ani masła. Przepis znalazłam na blogu Jadłonomia i leko go zmodyfikowałam 🙂
Siemię rozpuszczamy w wodzie. W tym czasie miksujemy masło z cukrem, aż do uzyskania jednolitej masy. Dodajemy napęczniałe siemię. Miksujemy na niskich obrotach. Dodajemy mąkę, przyprawy i z resztę składników. Mieszamy silikonową łopatką i wyrabiamy kulę, którą wkładamy do lodówki na ok.40min (owinąć w przezroczystą folię ). Nastawiamy piekarnik na 180 stopni. Pieczemy przez ok.10min, aż nabiorą rumianego koloru. Nie martwcie się, że są miękkie, bo po wyjęciu z piekarnika powinny szybko stwardnieć.
*Rozpuszczamy gorzą czekoladę, aby móc maczać w niej /polewać nią całkowicie ostudzone ciasteczka.
Jeśli będziemy trzymać ciasteczka w zamkniętym pojemniku trochę zmiękną, więc jeśli wolicie je bardziej chrupiące to polecam jedynie przykryć ściereczką.
Piękności! 🙂